
Październikowa niedziela w Drezdenku. Oczekując na pociąg osobowy do Krzyża zauważyłem zamykający się przejazd kolejowy i po chwili podany za pomocą semaforów kształtowych „przelot” przez stację. W oddali dało się najpierw usłyszeć narastający łoskot jadącego pociągu, a chwilę później również charakterystyczny dźwięk silnika spalinowego na licencji Sulzera.
Obrazek ten wtedy był tak powszedni, jednak czas ST43 niespodziewanie szybko minął. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych wskazywano tą serię jako przeznaczona do modernizacji i dalszej eksploatacji przez kolejne kilkanaście lat. Równocześnie masowo złomowano radzieckie ST44, których zamierzano się pozbyć – tak się jednak nie stało. Dziś rozmaite wariacje „Gagarinów” można z łatwością spotkać na polskich torach – w przeciwieństwie do ST43. Tych mamy zaledwie kilka – to egzemplarze w rękach prywatnych przewoźników – między innymi CTL oraz SKPL.
